Poezje
Św. Jan od Krzyża (jan de Yepes)

O STWORZENIU ŚWIATA
(De la creación)

"Chciałbym Ci dać, mój Synu,
Miłą oblubienicę,
Aby mogła oglądać
Nas w bytu tajemnicy.

I chleb jeść z tego stołu,
Z któregom ja pożywał
I oglądać to piękno,
Którem w Tobie odkrywał.

By się ze mną cieszyła,
Zaznała szczęścia tchnienia
Na widok Twej piękności,
Twego ze mną istnienia".

"Wdzięczny Ci jestem wielce
Rzekł Syn Ojcu z miłością
- Oblubienicę daną
Okryję mą jasnością.

By przez nią oglądała
Potęgę Ojca mego
I poznała tę prawdę,
Że ja się rodzę z Niego.
Wezmę ją w swe ramiona,

By miłość zrozumiała,
I wśród wiecznych rozkoszy
Twą dobroć wychwalała".

"Niech się stanie! - rzekł Ojciec -
Dla Twojej to miłości".
I przez jedno to słowo
Wywiódł światy z nicości.

Wzniósł się gmach dla wybranej
Mądrością utworzony,
Na świat górny i dolny
Przedziwnie podzielony.

Świat dolny pełen stworzeń,
W odmianach różnych, licznych,
Zaś świat górny jaśnieje
W blaskach wdzięków prześlicznych.

By poznała wybrana
Oblubienica blask, chwałę,
Chórami anielskimi
Wypełnił niebo całe.

Człowieczą zaś naturę
Postawił na nizinie,
Bo nie dorówna ona
Rajskich duchów dziedzinie.

Ale, chociaż na różnej
Stoją one granicy,
Stanowią jedno ciało
Jego oblubienicy.

Bo jedna miłość Jego
Wybrała je w łączności;
Aniołowie znajdują
Oblubieńca w radości.

Ludzie zaś z ziemskich nizin
Znajdują Go w ufności
I w wierze, że Go ujrzą
Kiedyś w chwale wielkości.

I że kiedyś On wszystkich
Okryje blaskami swymi
I nikt nie będzie gardził
Już nimi tu na ziemi.

Bo Bóg się zniżył do nich
Mimo swojej wielkości,
Przyszedł z nieba na ziemię,
Mieszkał w ich społeczności.

I Bóg stał się człowiekiem
I człowiek on - był Bogiem,
Pokarm, napój przyjmował
Za niskim ludzi progiem.

I zawsze pozostanie
W tej ludzkiej społeczności,
Póki świat ten, co dziś trwa,
Nie przejdzie do wieczności.

W której wybrani Jego
Posłyszą wieczne pienia,
Bo On był głową miłej,
Którą wiódł do zbawienia.

I wszystkie członki społem,
Wszystkich wybranych zbierze,
Jak swą oblubienicę
Poślubioną Mu w wierze.

Obejmie w swe ramiona,
Miłością swą owionie,
I wszystkich złoży społem
Na Ojca swego łonie.

Tam każdy zakosztuje
Szczęścia Jego w pełności;
Bo jako Ojciec i Syn,
I Duch Święty Miłości

Żyją wzajemnie w sobie
Tak i dusza wybrana
Żyć będzie życiem Bożym,
W Bogu rozmiłowana.

W poczuciu tej nadziei,
Iż przyjdzie On wśród chwały,
Ludziom trudy i znoje
Lżejsze się wydawały.

Długie wieki nadziei
Za przyszłym odkupieniem
Spowiły serca ludzkie
Tęskliwym udręczeniem.

Przeto wśród jęków, wzdychań
Za jutrzenką zbawienia
Wylewali swe modły
Dzień i noc bez wytchnienia,

By raczył się zmiłować,
Opuścił swe anioły,
I jako dawca życia
Zszedł na ziemskie padoły.

"O, słysz Panie! - wołali -
Poślij Obiecanego!
Otwórz Twoje niebiosa,
Zejdź do stworzenia swego!

O gdybyś się zjawił,
Przed duszą udręczoną!
Spuśćcie rosę niebiosa
Na ziemię utęsknioną!

Niech użyźni się ona,
Rodząca tylko głogi,
Niechaj zatętni wiosną
I wyda Kwiat ten drogi!"

"Szczęsny - wołali inni -
Kto oczyma swoimi
Oglądać będzie Boga,
Żyjącego na ziemi!

Kto będzie mógł Go dotknąć
I chodzić za Nim wszędzie,
Podziwiać tajemnice,
Które On czynić będzie!"

Wśród takich próśb i błagań
Długie wieki mijały,
Lecz w końcu lat ostatnich
Wzrosły tęsknot zapały.

Kiedy starzec Symeon
Jedno życia pragnienie,
Jedną prośbę ma w duszy:
Ujrzeć Pańskie Zbawienie -

I Duch Święty mu daje
To słodkie zapewnienie,
Że nie przyjdzie na niego
Ostatnie śmierci tchnienie,

Póki nie ujrzy okiem
Z dawna Obiecanego
I nie weźmie na ręce
Boga Narodzonego,

By Go w słodkim uścisku
Tulić do serca swego.

All rights reserved. Publication or distribution of any content from this site is possible only with our permission
© Krakowska Prowincja Karmelitów Bosych 1998-